Przyszła wreszcie pora na naczelną – dosłownie i w przenośni – Językową Siłaczkę. Naczelną w przenośni, ponieważ była aktywną Siłaczką jeszcze w czasach prehistorycznych naszej grupy. A naczelną dosłownie, gdyż Asia jest redaktor naczelną portalu Językowa Siłka!
Opowiedz nam swoją językową historię – jakich języków się uczysz i dlaczego?
Teraz uczę innych rosyjskiego, ale nie oznacza to, że sama się go nie uczę. Uczę się, tylko trochę pod innym kątem (na przykład tego, żeby mówić prosto o rzeczach trudnych). W tak zwanym międzyczasie wracam do angielskiego, niemieckiego i ukraińskiego, obecnie mojego ulubionego. Dlaczego wracam? Żeby nie zapomnieć, no i przede wszystkim – żeby się dalej w nich rozwijać i móc wykorzystywać w sferze zawodowej. To się nazywa pragmatyzm, moi Drodzy 😉
Jakie są Twoje ulubione metody nauki języków? Jak w tym momencie wygląda Twoja nauka?
Podejście komunikacyjne. Lubię bardzo, bo to taki worek na wszystko. Wszystko i w to dodatku bez konsekwencji, ponieważ błąd traktuje się tam jak normalny element nauki. A moja nauka wygląda obecnie tak, że nie myślę, że się uczę, tylko ćwiczę swoje sprawności. Sprawności są cztery: czytanie, pisanie, słuchanie, mówienie. Najczęściej w tych obcych to czytam i słucham – otaczam się nimi i zanurzam, stosując całkowite zanurzenie. Dzięki temu oszukuję swój mózg – w końcu oglądanie piesków w zniekształconym angielskim (DoggoLingo, polecam) albo kolejnego przepisu na odjechany deser to wcale nie nauka, to czysta przyjemność!
A jakie są w tym momencie Twoje największe językowe zagwozdki? Z czym masz problemy, jak starasz się sobie z nimi radzić oraz w czym inni Siłacze mogliby Ci pomóc?
Synonimy, żargonizmy i slang, a także wszelkie odniesienia kulturowe, o których nie mam pojęcia, a bez tego nie da się zrozumieć danej wypowiedzi/danego tekstu. Jest to rzecz trudna do wytłumaczenia sobie samemu – że nigdy nie będziesz znał wszystkich słów danego języka, więc nie warto przejmować się, gdy czegoś się nie rozumie (zawsze można to przecież sprawdzić). W liceum miałam z tego powodu kompleksy, co potęgowało strach przed mówieniem, więc bariera rosła (zwłaszcza w angielskim) i nie umiałam sobie z tym poradzić. Nawet nazwać tego nie potrafiłam, dlatego nie szukałam pomocy i na lekcjach milczałam. A przed lekcjami z nerwów bolał mnie brzuch. Najgorzej! Teraz, stojąc po tej drugiej stronie biurka, staram się robić tak, by uczniowie mówili (nawet jeśli nie mają zbyt wiele do powiedzenia) i nie bali się błędów. Każda porażka to cenna lekcja, cenniejsza niż wszystko i sukces też. Z rosyjskim jest o tyle łatwiej, że zdecydowana większość uczniów startuje z poziomu zerowego, chociaż w klasach są też osoby rosyjskojęzyczne lub takie, które już wcześniej uczyły się rosyjskiego. U mnie na lekcjach ma być fajnie i śmiesznie – nie zawsze wychodzi, ale uczę się na błędach!
Powiedz coś więcej o sobie – czym się zajmujesz w życiu? Co jest dla Ciebie ważne? Jakie masz pasje, co Cię inspiruje?
Ja, Asia, #paniodruska, bo z wykształcenia filolog rosyjski; RedNacz Językowej Siłki… można wymieniać w nieskończoność. Prywatnie marzyciel. Pracuję z ludźmi, ale tak naprawdę ze słowami i na słowach. Bardzo je przez to szanuję. Mam sto pomysłów na minutę i tyle scenariuszy wydarzeń, że w głowie się nie mieści. Kocham wymyślać i działać, ale częściej wymyślać. Dlatego też sporo moich genialnych pomysłów zalega na „wysypisku rzeczy porzuconych, acz wartych rozważenia”. Na wysypisko wędruję, żeby przygarnąć dawny pomysł i dopasować do nowych potrzeb. Z tego zawsze powstaje coś ciekawego.
Czy chcesz przekazać Językowym Siłaczom coś jeszcze od siebie?
No pewnie! Że warto żyć po swojemu. Nie przepraszać za swój język obcy. Nie poddawać się zbyt szybko. Dać sobie czas. Czasem trzeba odejść, żeby nabrać dystansu – w nauce języka też jest to ważne, ale czy i na ile zdajemy sobie z tego sprawę? Błędy się zdarzają, jednak sporo rzeczy da się naprawić. Zazwyczaj wpadki językowe to jeszcze nie koniec świata, a tylko materiał do anegdot. I najważniejsze: luz psychiczny to nasz najlepszy przyjaciel. I żeby spełniać swoje marzenia. Ja mam takie noworoczne postanowienie: codziennie spełniać jedno swoje marzonko. Jakoś mi się udaje. Czasem muszę wymyślić jakieś marzonko (najlepiej na wczoraj), no ale nie narzekam.
0 comments