Przed Wami, bez zbędnego wstępu – Kevin Alotta!
Wywiady z Językowymi Siłaczami swoją premierę mają co piątek w grupie Językowa Siłka na Facebooku. Wywiad z Kevinem ukazał się oryginalnie w tym miejscu i tam też miała miejsce dyskusja członków naszej społeczności dotycząca tej rozmowy.
Opowiedz nam swoją językową historię – jakich języków się uczysz i dlaczego?
Wszystko zaczęło się bardzo dawno temu na dalekiej Sycylii. Miałem około 12 lat, kiedy odkryłem w sobie ogromną pasję do języków i zacząłem się nimi interesować.
Wówczas jedyne języki obce, z którymi miałem do czynienia, były francuski i angielski w ramach szkolnych zajęć. Z tych dwóch najbardziej lubiłem angielski, choć – nie oszukujmy się – też za nim nie przepadałem, a takie języki jak hiszpański czy francuski wcale mnie nie przyciągały, były za pospolite (z całym szacunkiem dla osób mówiących w tych językach i kochających je).
Był rok 2007, a wówczas coraz więcej państw byłego bloku wschodniego wstępowało do Unii Europejskiej. W 2007 roku przyszła kolej na Rumunię i na Bułgarię. Włochy stały się główną metą, ziemią niemalże obiecaną dla wieku obywateli Rumunii, którzy upodobali sobie Italię ze względu na niepozorną bliskość językową (choć rumuński to język romański, dla przeciętnego Włocha brzmi o wiele bardziej egzotycznie i słowiańsko niż na przykład hiszpański lub portugalski).
Zacząłem się interesować historią i literaturą tego kraju. Jednocześnie w tamtych latach moje zainteresowanie przemieniło się w prawdziwą pasję, w głód nie do nasycenia wobec wszystkiego tego, co wschodnioeuropejskie. Kupiłem pierwszy kieszonkowy słowniczek języka rosyjskiego, uczyłem się cyrylicy, którą później się posługiwałem do pisania ściąg po włosku na kartkówkach z historii sztuki i biologii. Zawarłem wiele znajomości, jeszcze w moim rodzinnym mieście, z osobami z Rumunii, dzięki którym mogłem swobodnie mówić po rumuńsku.
Po ukończeniu liceum nie tylko ja, ale cała kadra nauczycieli dobrze wiedziała, jakich studiów zamierzałem się podjąć. Wyjechałem do Wenecji, zapisałem się na tamtejszym uniwersytecie na studia slawistyczne. Tam nauczyłem się rosyjskiego i przede wszystkim polskiego, również dzięki mojej aktualnej narzeczonej Kasi, bez której pomocy na pewno teraz byście nie czytali tego wywodu.
Po ukończeniu slawistyki wyfrunąłem do Polski. Tu postanowiłem zapisać się na filologię polską. Bardzo chciałem znać język od kuchni, chciałem go studiować razem z Polakami, i choć nie ukrywam, że dużo ludzi odradzało mi te studia, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeszcze raz powtórzyłbym ten wybór. Wybrałem polonistykę nie dlatego, że zamierzałem być nauczycielem (wielu ludzi dziwi się, że po polonistyce nie chcę pracować jako nauczyciel języka polskiego w szkole), lecz dlatego, że moim celem było opanowanie jak najlepiej tego języka i polskiej kultury.
Na chwilę obecną zawracam sobie głowę bardziej przyziemnymi sprawami, jak praca czy rodzina, ale wciąż kocham języki i się ich uczę. Na ten moment mówię dość biegle w języku polskim, rosyjskim, ukraińskim, rumuńskim i angielskim. Uczę się serbskiego, bułgarskiego, greckiego i czasem zerknę też do tureckiego. Z powodu uczęszczania do włoskiego liceum o profilu humanistycznym (liceo classico) znam też łacinę i grekę, a na studiach zakochałem się w języku starocerkiewnym. Oprócz nauki języków lubię podróżować i odkrywać wraz z narzeczoną smaki mniej lub bardziej egzotyczne; lubię czytać literaturę piękną i pamiętniki oraz oglądać filmy, szczególnie historyczne.
Jakie są Twoje ulubione metody nauki języków? Jak w tym momencie wygląda Twoja nauka?
Zacznę mówiąc, że nie byłem nigdy osobą z dobrze poukładanymi myślami. Byłem zawsze bardzo chaotyczny we wszystkim, również w nauce języków. Za czasów szkolnych uczyłem się na przykład rumuńskiego z rozmówek. Pamiętam, że dużo czytałem słów dotyczących danej dziedziny, a potem układałem z nimi zdania (posiłkując się zdaniami zawartymi w rozmówkach). To nie była pilna nauka, nawet nie mogę tego nazywać nauką, gdyż dla mnie było czystą przyjemnością sięganie na przykład po rozmówki polskie lub rosyjskie po spędzonym dniu nad tłumaczeniem z greki Platona lub Arystotelesa. To był mój sposób na odprężenie się na tygodniu po odrobieniu pracy domowej.
Z czasem zdobyłem się na więcej metodyki, czytałem długie teksty często literackie i zapisywałem słowa, których nie rozumiałem. Jako że lubię historię, często zdarzało mi się wplątać w język powszechny słowa, których już nikt kompletnie nie używa. Takie były skutki czytania Ogniem i Mieczem, kiedy jeszcze ledwo co potrafiłem się po polsku przedstawiać. Nie powiem tu o żadnych wyszukiwanych technikach czy sztuczkach, ale z pewnością mogę stwierdzić, że aby nauczyć się dobrze danego języka, trzeba wpierw otworzyć swój umysł, trzeba myśleć przede wszystkim elastycznie.
Każdy język jest bowiem swoistego rodzaju narzędziem, którym dany naród posługuje się, aby przedstawić swoją wizję świata przez pryzmat własnej kultury, tożsamości i doświadczenia historycznego. Trzeba więc się otworzyć językom, bo tylko rozumiejąc język, zrozumiemy ludzi, wystarczy tylko nastawić ucho.
A jakie są w tym momencie Twoje największe językowe zagwozdki? Z czym masz problemy, jak starasz się sobie z nimi radzić oraz w czym inni Siłacze mogliby Ci pomóc?
Powiedziałbym, że moją największą zagwozdką jest teraz znalezienie czasu i chęci, aby się uczyć. Siłacze to wspaniali ludzie; bardzo mi pomagają na przykład artykuły, które znaleźć można na stronie internetowej. Też jest pocieszające wiedzieć, że jeśli bym czegoś nie wiedział, na pewno któryś z Was by przyszedł z pomocą. Najważniejsze jest to, aby się wspierać nawzajem i pomagać szczególnie ludziom, którzy chcą uczyć się języków ,,nietypowych”. Właśnie za czasów liceum dużo moich kolegów nie rozumiało, po co ja uczę się jakiegoś tam polskiego (co i tak dla nich był czymś w rodzaju dialektem rosyjskiego). Nie ma dziwnych języków, są tylko ograniczone osoby.
Powiedz coś więcej o sobie – czym się zajmujesz w życiu? Co jest dla Ciebie ważne? Jakie masz pasje, co Cię inspiruje?
Myślę, że wyczerpałem wszystkie możliwe pytania już na początku. W życiu aktualnie pracuję z językami jako handlowiec międzynarodowy. Inspirują mnie podróże, lubię czytać pamiętniki, świadectwa ludzi często z czasów wojennych. Ważna jest dla mnie przede wszystkim rodzina, uważam, że choć może wylądowaliśmy gdzieś na krańcu świata, warto pamiętać o tym, skąd odfrunęliśmy.
Czy chcesz przekazać Językowym Siłaczom coś jeszcze od siebie?
Bądźcie sobą i nigdy się nie poddawajcie, nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli ja potrafiłem się nauczyć polskiego, zaczynając od zwykłych rozmówek, to wy będziecie w stanie zrobić to samo, a nawet więcej. Trzymam kciuki za wszystkich.
One comment