Słownik jest jedną z głównych pomocy dla początkujących adeptów języka obcego. W przypadku farerskiego wspaniałym źródłem jest siedemnaście słowników dostępnych bezpłatnie w serwisie Sprotin.fo. Na farerski przełożyć można angielskie, duńskie, niemieckie, hiszpańskie, francuskie, włoskie i rosyjskie słowa, a także poznać farerskie zwroty techniczne (yrkorðabókin). Polecam skorzystanie z farerskiego tezaurusa (samheitabók), aby w rozmowie o pogodzie móc zastąpić rzeczownik vindur (wiatr) jednym z 229 synonimów. Dzięki liście farerskich imion (góðkend fólkanøvn), wsparci wymową lektora, zgodnie z prawidłami języka wymienimy uprzejmości ze spotkanym na Wyspach Fróðim, Arnbjørnem czy Hjalmarem.

Jonhard Mikkelsen, właściciel wydawnictwa Sprotin, wraz z Anfinnurem í Skála wydał swój pierwszy słownik w 2007 roku. Świat wchodził w cyfrową erę, a dwa tysiące stron w twardej oprawie farersko-angielskiego i angielsko-farerskiego wokabularza trudno było uznać za poręczne. Dość szybko opracowana wersja internetowa słownika (far. netorðabøkur) w 2010 roku omal nie doprowadziła wydawnictwa do bankructwa. Pomocną rękę wyciągnęło farerskie Ministerstwo Kultury, które wraz z samorządami wykupiło licencję na słownik dla szkół. Sprotin.fo dość szybko trafił do zakładek w przeglądarkach na szkolnych komputerach. Kiedy kilka lata później władze postanowiły nie przedłużać licencji, doszło do bezprecedensowego wydarzenia. W obronie słownika, który miał ponownie stać się płatny, stanęli sami uczniowie – organizowano protesty, bojkotowano lekcje. Burmistrz Tórshavn otrzymał petycję, której sygnatariusze apelowali o udostępnienie słownika dla wszystkich, w dodatku bez opłat. Po kilku tygodniach ich głos został wysłuchany. Od tej chwili każdy może wpisać w przeglądarce sprotin.fo i zgłębiać tajniki farerskiego.
Słownik ten zyskał na Owczych olbrzymią popularność – każdego tygodnia trzecia część Wyspiarzy zerka na Sprotin.fo, który miesięcznie notuje ponad milion odsłon z blisko dwustu krajów świata. Dzięki niemu farerski wzbogacił się o niezwykle rzadki, bo pochodzący od nazwy własnej, neologizm – tamtejszym odpowiednikiem polskiego “googlowania” jest czasownik sprota (’szukać w słowniku’).