Dialekt austriacki okiem germanistki…a właściwie nie do końca germanistki, ale nie o tym ta cała historia. Niemiecki zna bądź uczy się go wielu z nas, popularne są również wyjazdy na wymianę, wolontariat, do pracy właśnie za naszą zachodnią granicę. I świetnie! Często zapominamy jednak, że Niemcy nie są jedynym niemieckojęzycznym krajem, a nawet jeśli grają nam gdzieś z tyłu głowy takie nazwy państw, jak Austria, Szwajcaria, Luksemburg, to zwykle automatyczne utożsamiamy ich kultury z niemiecką, ergo – te same zwyczaje, ta sama kultura, to samo jedzenie, język oczywiście ten sam, niemiecki, jeden niemiecki, taki jak w szkole.
Erdäpfel. Paradeiser. Schwammerl. (austriacki niemiecki)
Brzmi obco?
Kartoffeln, Tomaten, Pilze (niemiecki niemiecki). To tylko przykład możliwych nieporozumień w najprostszych codziennych sytuacjach. Ale w Polsce też mamy przecież w zależności od regionu ziemniaki, kartofle albo pyry. A bób bywa w Małopolsce nazywany boberem, wiedzieliście? Różnice w nazwach owoców, warzyw i ogólnie potraw to dosyć powszechne zjawisko w odmianach regionalnych nie tylko krajów niemieckojęzycznych. Innym przykładem z Austrii jest Palatschinken, czyli niemiecki Pfannkuchen (niem. ‘naleśnik’, ale również ‘pączek’).
Za to klasyczna wiedeńska kawa z mleczną pianką to żaden tam Kaffee mit Milch (niem. ‘kawa z mlekiem’), a Melausch, Melange. Idąc dalej w temat napojów, popularne w Niemczech Weinschorle (‘białe wino z wodą sodową’, inaczej ‘szprycer’) nazywa się w Austrii Gschspritzer, a pół litra piwa to nie halbes Bier, jak nakazywałaby niemiecka logika, a Krüagl, Krügel, Kriagl – różnice w pisowni tego i innych dialektalnych wyrazów wynikają z braku jednolitych zasad, jako że regionalne odmiany języka pozostają głównie w użyciu mówionym.
Więc czy niemiecki niemieckiemu równy? Nie. Nie, nie i jeszcze raz nie. Już o samej różnorodności landów niemieckich – zjednoczonych w federację relatywnie niedawno i wciąż zachowujących dużą autonomię – można by napisać niejeden esej, a co dopiero o różnicach i podobieństwach między oddzielnymi krajami niemieckojęzycznymi.
Kann ich ein Sackerl haben?
Oczywiście najlepiej mieć własny, a nie kupować foliówkę w sklepie, bo w temacie ekologii akurat Austria jest bardzo bliska swemu większemu sąsiadowi.
Chcesz zanurzyć się w niemieckim? Zajrzyj do artykułu Rafała!
Sackerl to po prostu reklamówka, siatka, torba – niem. Tüte.
Mieszkałam przez rok w Niemczech. Studiowałam po niemiecku, chodziłam na kursy doskonalenia tego języka, przebywałam w niemieckojęzycznym towarzystwie, złożonym zarówno z obcokrajowców, jak i “prawdziwych” Niemców. Wydawało mi się, że wiem dużo, o języku i o ludziach.
Guten Morgen – Grüss Gott!;
Guten Appetit – Mahlzeit!;
Postkarte – Ansichtskarte.
Ostatnio zaś spędziłam krótki czas w Austrii. I przekonałam się, że wiedziałam (i nadal wiem) niewiele. Dlaczego zamiast “smacznego” krzyczy się “posiłek”, zamiast pocztówek w sklepach są widokówki, a zamiast “dzień dobry” mówimy “szczęść Boże”, nawet w budce z papierosami? Skąd wzięła się w Austrii kultura sauny i dlaczego trudno zaprzyjaźnić się z Austriakiem?
I mog di. Mogst du mi?*
I steh auf di**
Nie znam odpowiedzi na powyższe pytania, ale chciałabym przedstawić kilka zasadniczych różnic pomiędzy dialektem austriackim języka niemieckiego a jego wersją standardową, tzw. Hochdeutsch, której młodzi Niemcy, Austriacy oraz Szwajcarzy (Luksemburczycy i dzieci w Lichtensteinie też) uczą się w szkole. Zdecydowana większość z nich posługuje się na co dzień innymi odmianami języka, w zależności od regionu, z którego pochodzą. Dialekt austriacki uznaje się za pokrewny dialektowi bawarskiemu – górna część Austrii koresponduje też w dużej mierze kulturowo z dolnoniemiecką Bawarią.
Czy Niemcy i Austriacy się rozumieją?
Często trudnym do uwierzenia zjawiskiem jest niemożliwość porozumienia się Niemca z Austriakiem. Przekonałam się, że to prawda! Siedząc w saunie z Niemką i dwoma Austriakami, zostałam zapytana, jak wiele rozumiem z tego, co mówią. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że pół na pół. Ku mojemu zdziwieniu (ale i uldze!) Niemka, przebywająca w Styrii od kilku lat, przyznała że po przyjeździe nie rozumiała praktycznie nic z miejscowego dialektu!
Moimi pierwszymi rozmówcami w Austrii byli obcokrajowcy – Włoch (któremu pomogłam kupić bilet na dworcu) i Niemiec (u którego zatrzymałam się w Wiedniu), więc kontakty te nie wymagały dużej gimnastyki językowej, zaczęło się raczej spokojnie. Wiedeń jest miastem międzynarodowym, co sprawia, że niełatwo tu spotkać wiedeńczyka, a ludzie, przyzwyczajeni do turystów bądź sami pochodzący z innych części świata (nawet niemieckojęzycznego), używają w rozmowach z nieznajomymi standardowej wersji języka niemieckiego. Swój pobyt w Wiedniu wspominam raczej dobrze pod względem językowym. Obserwowałam już powoli różnice w wymowie, wyłapywałam inne słówka, jednak wciąż nie było tam dla mnie nic zaskakującego. W końcu po Niemczech też trochę jeździłam i też różne odmiany języka słyszałam.
Prawdziwa zabawa z austriackim niemieckim zaczęła się w Styrii (Steiermark)! Spędziłam tydzień w uroczym miasteczku o nazwie Trofaiach i mimo uczestnictwa w projekcie anglojęzycznym, miałam całkiem sporo okazji do obcowania z lokalnym dialektem. Przyznajcie, że przytoczone przykłady raczej dobitnie sygnalizują różnice:
Dla przykładu:
I hob… [Ich habe…] (niem. ‘Mam…’);
schirch, schiach – hässlich (niem. ‘okropny’);
leiwand – gut, erstklassig (niem. ‘dobry, pierwszej klasy’);
hackeln – arbeiten (niem. ‘pracować’);
hackenstad – arbeitslos (niem. ‘bezrobotny’).
Należy zaznaczyć, że poza pewnymi różnicami w wymowie (częsty przegłos a->o, -ig [ik]), dialekty austriackie prezentują nierzadko zupełnie nowe dla Niemców słownictwo. Oto przykłady typowo austriackich słówek, których Niemcy po prostu nie znają:
Jako Polacy będziemy zaskoczeni znanymi nam słówkami używanymi przez Austriaków – do takich należą np. Matura (niem. Abitur) lub… pa, pa! jako pożegnanie. Czy czujecie już sympatię do austriackiego?
Tak, dialekt austriacki, to jest to. Chcę mówić w tym dialekcie!
Jak to zwykle z dialektami bywa, nie jest tak łatwo się ich nauczyć jak standardowego języka i absolutnie nie polecam nauki najpierw dialektu, a potem (albo, co gorsza, wcale) literackiego niemieckiego. Regionalizmy są jednak ważną częścią każdego języka i jeśli złapiemy dialektalnego bakcyla, nauka różnych odmian języka sprawia niesamowitą frajdę. Jak się do tego zabrać? Należy obcować z żywym językiem – czyli najlepiej pojechać na jakiś czas do Austrii. Ale spokojnie! W zasobach Internetu znajdziecie trochę materiałów na początek, żeby się osłuchać (to najważniejsze, dlatego polecam szukać, szukać, i jeszcze raz szukać na YouTube) i zdecydować, czy chcemy zamiast Nein mówić Nööö, tramwaj (niem. Strassenbahn) nazywać Bim, a podczas wizyt w lunaparku szaleć na Ringlspü (Karussell; niem. ‘karuzela’). Powodzenia!
*Ich mag dich. Magst du mich? (niem. ‘Lubię cię. Lubisz mnie?’)
**Ich liebe dich (niem. ‘kocham cię’)
Słowo Mahlzeit w tym artykule nie jest dobrze przetłumaczone. Oczywiście mozna go używać w takiej formie jak polskie smacznego, ale generalnie jest to pozdrowienie w porze obiadowej lub kiedy ktoś wlasnie je, wtedy o każdej porze dnia mozna powiedzieć Mahlzeit. Znalem taka definicje tego słowa jak w tym artykule i jakże wielkie bylo moje zdziwienie gdy będąc w toalecie, stojąc przy pisuarze wchodzi jakiś Niemiec do ubikacji i mówi Mahlzeit. Wtedy nie ma to odniesienia do spożywanego posiłku, tylko do pory dnia. W okolicach 12 godziny, kiedy jest przerwa obiadowa mozna usłyszeć to słowo jako pozdrowienie i nie zawsze oznacza to …smacznego 🙂