Islandia znana jest z bardzo wysokich cen, a jedzenie nie jest tutaj wyjątkiem, szczególnie w restauracjach. Więc co zjeść na Islandii, jeżeli chcemy spróbować lokalnych przysmaków i jesteśmy na budżecie? W artykule znajdziecie informacje o tym, gdzie w stolicy Islandii można tanio lub całkiem za darmo, spróbować ciekawych potraw; mam nadzieję, że dowiecie się też przy okazji czegoś o islandzkiej kuchni, która nie należy do tych znanych. No to jedziemy!
Co zjeść na Islandii i z czym się kojarzy islandzka kuchnia?
Każdy zna potrawy popularnych kuchni uwielbianych na całym świecie. Włochy przywodzą nam na myśl pizzę czy makarony. Francja – mistrzowskie pieczywo oraz słynne naleśniki. Meksyk – pikantne tacos, Japonia – choćby sushi. A Islandia? Dla wielu jest na tej mapie wielkim znakiem zapytania.
Chociaż Islandczycy są narodem tzw. “foodie”, lubującym się w kuchniach świata, a szczególnie amerykańskiej (Reykjavik jest pełen restauracji serwujących popularne burgery, czy “narodową islandzką potrawę”, jaką jest hot-dog), to skupię się na islandzkich daniach, typowych dla tej pięknej wyspy. Niektórych islandzka kuchnia może odrzucać, jako że jest ona dość….hmmmm…..odważna? Części potraw udało mi się jednak już skosztować i niczego nie żałuję, chociaż do niektórych też na pewno już nie wrócę.
1. Hákarl, czyli sfermentowany rekin
Sama myśl od razu odrzuca, co? Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie jest to wcale tak straszne jak się wydaje. Zapach owszem okropny, ale sam smak nie był aż tak zły, jak się spodziewałam. Musicie jednak wiedzieć, że Islandczycy nie fermentują rekina ot tak sobie. Mięso pochodzi z rekina grenlandzkiego, który jest dla nas trujący. Dlatego, aby zneutralizować truciznę, poddaje się go fermentacji. Nie jest to wcale powszednia potrawa, głównie pojawia się podczas świętowania Þorrablót i najczęściej w towarzystwie Brennivín, czyli islandzkiego trunku zwanego też “czarną śmiercią”. Odważnym podpowiem, że rekina można całkiem za darmo spróbować w każdy weekend na targu w Kolaportið.
2. Kjötsúpa – zupa z islandzką jagnięciną
Tak jak najlepsza wołowina pochodzi z Argentyny, tak najlepszą jagnięcinę/baraninę zjemy na Islandii. Kjötsúpa, dosłownie ‘mięsna zupa’ to zupa przypominająca rosół, tyle że na jagnięcinie właśnie i przeważnie bardziej niż rosół przyprawiona. Jako że sama jagnięcina jest dość droga, to taka zupa jest bardzo dobrym sposobem, żeby jej spróbować, gdyż najczęściej serwowana jest ze sporą ilością mięsa. Tradycyjnie pierwszego dnia islandzkiej zimy (koniec października) można dostać tę właśnie zupę za darmo.
Wzdłuż Skólavörðustígur, jednej z odnóg Laugavegur, która prowadzi do kościoła Hallgrímskirkja, Islandczycy rozkładają wtedy stoiska w garami pełnymi kjötsúpa i hojnie ją rozdają. Trzeba pamiętać, że każdy ma nieco inny przepis więc warto spróbować zupy z kilku stoisk. Niektóre zupy są bardziej ostre, inne mniej. Jednak jeżeli nie mamy szczęścia i nie odwiedzamy Islandii w pierwszy dzień zimy można wybrać się np. do Icelandic Street Food, gdzie bardzo tanio, już od 1,300 ISK można dostać nie tylko tę, ale również inne zupy m.in. z owoców morza. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc, ponieważ jest tanie, zupę możemy również zamówić w chlebie i są darmowe dolewki – czego chcieć więcej?
3. Humarsúpa og hvalur
Skoro już przy zupach jesteśmy, to godną polecenia jest zupa z homara i wbrew oczekiwaniom, wcale nie musi być ona taka droga. W porcie w Reykjaviku znajduje się malutka przytulna knajpka, The Sea Baron, w której zjemy przepyszną zupę z homara za jedyne 1,300 ISK. Jak pewnie zauważyliście islandzka kuchnia opiera się w głównej mierze na rybach, więc jeśli już do tego miejsca zajrzycie, to polecam spróbować ryb, które mają w ofercie. A najlepiej pokusić się o mięso wieloryba, który jest islandzkim przysmakiem! Można wybrać spośród wielu świeżutkich rybich szaszłyków, znajdujących się w lodówce i poprosić o ich opieczenie – istny raj dla fanów ryb!
4. Lakkrís
Chyba wszystkim ze Skandynawią kojarzy się lukrecja. Islandia nie jest wyjątkiem, w sklepach znajdziemy samą lukrecję, lukrecję w postaci żelków czy w czekoladzie. Cóż, lukrecję albo się kocha, albo się jej nie cierpi. W kawiarni Te & Kaffi, takim islandzkim Starbucksie, można kupić nawet lukrecjowe cappuccino, które akurat bardzo mi smakowało, chociaż samej lukrecji fanką nie jestem. Słodycze oczywiście najlepiej kupować w Bónusie, który jest najtańszym supermarketem.
5. Harðfiskur
Harðfiskur (pl. ‘twarda ryba’) to suszona ryba. Tak, tak….. suszona. Przyznaję, że to jedna ze smaczniejszych islandzkich przekąsek, jakie tutaj jadłam. Sama historia harðfiskur jest bardzo ciekawa – kiedy na Islandii nie było jeszcze chleba, zastępowano go właśnie taką suszoną rybą, która obecnie jest raczej przekąską. Na wspomnianym już targu w Kolaportið można spróbować jej za darmo – suszy się wiele gatunków ryb i każda smakuje nieco inaczej.
6. Þorramatur
Þorramatur, czyli to, co jada się na Þorrablót, to w zasadzie wszystko, czego nie wyobrazilibyście sobie sami na swoim talerzu. W Icelandic Craft Bar można nieco posmakować tych dziwnych smakołyków. W ofercie z piwem, w bardzo przystępnej cenie, jest deseczka tradycyjnych przekąsek – wątróbka z szarej gęsi, pasztet z gęsiej wątróbki, baranina, wędzony maskonur i…….jądra barana. Nie żartuję! Tylko dla odważnych!
Wiesz już, co zjeść na Islandii? A może chciałbyś się też dowiedzieć, jak zamówić swoją zupę z homara po islandzku?
Jak widzicie, islandzka kuchnia kryje w sobie wiele niespodzianek i jest bardzo specyficzna. Mam nadzieję, że wskazówki będą pomocne i ułatwią odkrywanie Islandii nie tylko od strony muzeów i krajobrazów, ale też od tej kulinarnej.
A z jakimi islandzkimi potrawami Wy się zetknęliście i co byście odpowiedzieli na pytanie, co zjeść na Islandii? Zapraszam do dzielenia się ciekawymi doświadczeniami w komentarzach oraz odwiedzenia grupy Językowej Siłki!
Karolina