Paragwaj – państwo leżące w samym centrum Ameryki Południowej, zamieszkane obecnie przez niemal 7 milionów ludzi. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Może poza powszechnie uprawianym tu ostrokrzewem paragwajskim, czyli popularną ostatnio w Europie yerba mate. My dzisiaj skupimy się na jego językach, a konkretnie na jednym: guarani.
Chcecie wiedzieć jak to możliwe, że w kraju o drugim (po Urugwaju) najmniejszym w Ameryce Południowej odsetku rdzennej ludności, ponad 90% populacji ma za ojczysty język pochodzący z czasów prekolumbijskich? Interesuje Was, co sprawiło, że guarani jest jedynym – mającym status urzędowego – językiem rdzennym w hiszpańskojęzycznej Ameryce Południowej, którego używa zdecydowana większość narodu? Zastanawiacie się, czy „śmierć” języka może przynieść pozytywny skutek? Jeśli choć na jedno pytanie odpowiedzieliście „tak”, to serdecznie zapraszam do przeczytania artykułu!
Zbawienny brak złota
Na początku XVI w. do Paragwaju dotarli pierwsi hiszpańscy osadnicy. Szybko zdali sobie oni sprawę, że odkryta przez nich kraina nie posiada cennych złóż surowców, po które tam przybyli. Większość z nich czym prędzej się zatem wycofała. Garstka, która postanowiła zostać, nie znajdowała się w pozycji dominującej względem miejscowej ludności. Dzięki temu rdzenne języki tamtejszej ludności mogły niczym nie niepokojone przetrwać ten trudny dla innych południowoamerykańskich ludów czas.
Niezainteresowani ekspansją Hiszpanie powierzyli chrystianizację nowo odkrytego terenu jezuitom. Ci zaś w okolicach obecnej granicy paragwajsko-argentyńsko-brazylijskiej założyli w tym celu wiele redukcji (reducciones – ‘misje’). Spowodowało to powstanie na tym terenie swego rodzaju quasi-państwa, zwanego republiką Guaranów. Jego nazwa została zaczerpnięta od najliczniej reprezentowanej grupy rdzennej ludności, czyli Guaranów.
Guarani rośnie w siłę
Oprócz Guaranów okolice zamieszkiwało także wiele innych rdzennych plemion. Aby umożliwić swobodną komunikację pomiędzy wszystkimi trzydziestoma redukcjami, jezuici zdecydowali się wprowadzić język guarani jako urzędowy. Narzucono go mniejszym grupom etnicznym zamieszkałym na terenie państwa, co niestety spowodowało wyginięcie wielu używanych przez nie rdzennych języków. Jak dopiero później miało się okazać, był to jedyny sposób, na przetrwanie chociaż jednego z nich!
150-tysięczna społeczność republiki Guaranów stanowiła w drugiej połowie XVIII w. około połowę populacji całego Paragwaju. Jako efekt uboczny swoich działań jezuici doprowadzili do tego, że niemal w całości posługiwała się ona biegle językiem guarani. Dodatkowo guarani był wyjątkowo popularny także poza jezuickimi redukcjami. Czynniki te dały mu naprawdę silną pozycję przed czekającymi ten malutki kraj wydarzeniami.
Małe co nieco o historii Paragwaju
Misje jezuickie wystrzegały się wyzysku miejscowej ludności, który w ówczesnych koloniach był zjawiskiem powszechnym. Zamiast tego zorganizowały system połączonych ze sobą wiosek, z których każda wytwarzała dobra wyłącznie na własne potrzeby, a nie, jak to miało miejsce na pozostałych obszarach Ameryki Południowej, dla zarobku kolonizatorów. W roku 1767 Hiszpanie zorientowali się, że utrzymywanie takiego stanu rzeczy jest dla nich mocno nieopłacalne. Postanowili wtedy pozbyć się jezuitów, a pozostałe po nich ziemie wcielić do swojego królestwa.
Był to jednak moment, w którym język guarani był już na tyle silnie ugruntowany, że nie straszne mu było widmo wyparcia przez mowę przybyszów z Europy. Wręcz przeciwnie, kiedy w 1811 roku Paragwaj proklamował niepodległość, jego pierwszy przywódca – José Gaspar Rodríguez de Francia mówił właśnie w guarani! Umocniło to tylko status tego języka, jako dominującego w nowo powstającym państwie.
Guarani nie do zatrzymania
Po wojnie ponowne zasiedlanie kraju odbywało się niemal wyłącznie na terenach wiejskich. Specjalne firmy kolonizacyjne prowadziły za oceanem kampanie zachęcające chłopów do kupowania niezwykle taniej ziemi w Paragwaju. W ten sposób wkrótce pojawiły się osady Japończyków, Niemców, Włochów czy nawet Polaków. Nowe wioski (w kiepsko zaludnionym kraju) pozostawały wobec siebie w izolacji, dzięki czemu zachowywały rodzinne zwyczaje, kulturę, czy język. Kolejny raz żaden z przybyłych języków nie przejął dominacji w kraju.
Największym beneficjentem takiego rozwoju sytuacji stał się – ponownie – guarani. Mimo spustoszenia, jakie poczyniła wśród jego użytkowników wojna, nadal był najpowszechniej używanym językiem w Paragwaju. Swojej bardzo ważnej pozycji nie stracił do dziś, a obecnie, razem z hiszpańskim, pełni funkcję języka urzędowego. Płynnie posługuje się nim w Paragwaju ponad 6 milionów osób.
Język guarani
Tyle o historii, co możemy powiedzieć natomiast o samym języku?
Przez długi czas był to język przede wszystkim ustny. Dopiero w czasach jezuickich, na potrzeby używanych przez misjonarzy tekstów sakralnych otrzymał również formę pisemną. Na swoją standaryzację musiał jednak poczekać kolejnych 300 lat. Dopiero na Kongresie Języka Guarani, który odbył się w Montevideo w 1950 roku przyjęto ostateczny model alfabetu wolny od hiszpańskich wzorców.
„Alfabet” to w języku guarani achegety. Jego nazwa pochodzi od trzech pierwszych liter (A, CH, G, czyli [a], [che], [ge]) oraz końcówki –ty oznaczającej mnogość. Składa się z trzydziestu trzech liter. Dwanaście z nich to samogłoski. Oprócz znanych nam z języka polskiego a, e, i, o, u oraz y każda samogłoska ma dodatkowo swoją wersję nosową, zapisywaną za pomocą tyldy (ã, ẽ, ĩ, õ, ũ, ỹ). Co ciekawe, wymowa samogłoski y jest w guarani identyczna jak w języku polskim, a nie, jak można by się spodziewać, w hiszpańskim.
Tyldę znajdziemy nie tylko w zapisie samogłosek. Towarzyszy ona również dwóm spółgłoskom. O ile ñ na osobach znających język hiszpański nie powinno robić wrażenia, o tyle g̃ wygląda już mocno egzotycznie.
Osobliwa jest również ostatnia litera alfabetu guarani zwana puso i zapisywana tak: ‘. Jest to tak zwane zwarcie krtaniowe, czyli spółgłoska bezdźwięczna.
Nie do pojęcia dla ludzi z „zachodu” wydaje się być system numeryczny. W języku guarani istnieją tylko cztery rodzime liczebniki! Co prawda współcześnie „brakujące” liczby zostały zaczerpnięte z języka hiszpańskiego, ale oznacza to, że przed przybyciem Europejczyków, wśród rdzennej ludności Paragwaju nie występowało pojęcie niczego złożonego z więcej niż czterech elementów!
Zaskoczeniem dla mnie było również to, że kilka polskich nazw zwierząt zostało zapożyczonych właśnie z języka guarani. Wśród takich możemy wymienić tukana, jaguara, czy choćby… piranię!
Podsumowanie
Nie da się ukryć, że języki południowoamerykańskie są wyjątkowo ciekawe, ja jednak zaczynam już tęsknić za moją ukochaną Afryką. Jeśli Wam także brakuje afrykańskiego klimatu, to serdecznie zachęcam Was do przeczytania mojego artykułu o języku kreolskim. Macie też moje słowo, że już niedługo znów wybierzemy się na Czarny Ląd. Bądźcie uważni i śledzicie grupę Językowych Siłaczy na Facebooku!
Michał