W moim ostatnim artykule wspomniałem, że nauka języków kreolskich to doskonała okazja do poszerzenia horyzontów językowych dla osób, które już posługują się danym językiem bazowym. Aby nie być gołosłownym, przedstawię tutaj historię, która przydarzyła mi się całkiem niedawno.
Zaskakujące odkrycie
Od zawsze myślałem, że brazylijskie słowo cachorro i portugalskie cão to zwyczajnie pochodzące z różnych krajów synonimy na jedno i to samo zwierzę – psa. Czytając jednak książkę Dulce Pereiry pod tytułem Crioulos de base portuguesa (którą serdecznie polecam), nabrałem podejrzeń, że może być zupełnie inaczej. Trafiłem tam na informację, że w kabuverdianu pies to katxor. Kreolskie słowo wydało mi się zaskakująco podobne do brazylijskiego cachorro, więc postanowiłem to zbadać. Serdecznie zapraszam na psią podróż dookoła świata!
Język baskijski
Zaczniemy od samego początku, gdzieś nad Zatoką Biskajską, w pobliżu obecnej granicy hiszpańsko-francuskiej. Tam to, prawdopodobnie na długo przed przybyciem do Europy Zachodniej języków indoeuropejskich, wykształcił się (bądź przybył z daleka, bo nadal nie zostało to wyjaśnione) język baskijski. Dzięki bardzo silnej izolacji uniknął on wyparcia przez otaczające go współcześnie z każdej strony języki romańskie i przetrwał jako jeden z nielicznych używanych do dziś języków z grupy przedindoeuropejskiego substratu językowego. Mimo to nie udało mu się pozostać zupełnie bez wpływu „silniejszego sąsiada”. Szacuje się, że aktualnie około 40% baskijskiego słownictwa pochodzi właśnie z języków romańskich.
Jak się jednak okazuje, zapożyczenia terminów odbywały się dwukierunkowo. Dziś skupimy się na słowie, które właśnie od Basków przejęli najpierw Hiszpanie, a następnie od nich Portugalczycy – txakur.
Txakur to nic innego jak zdrobnienie od innego baskijskiego słowa – zakur – ‘pies’. Również jako swego rodzaju zdrobnienie dotarło na Półwysep Iberyjski, gdzie jako cachorro przyjęło znaczenie ‘szczenię’. Właśnie w tej postaci nasz tytułowy bohater wypłynął pod koniec XV wieku w swoją pierwszą podróż przez ocean. Dotarł między innymi na Wyspy Zielonego Przylądka (stąd katxor) oraz do Brazylii, gdzie z biegiem lat delikatnie zmienił swoje znaczenie.
Niestety nie znalazłem naukowej odpowiedzi na pytanie, jak do tego doszło (moja teoria jest taka, że wpłynęła na to ogólna brazylijska tendencja do zdrabniania wszystkich możliwych słów przy każdej okazji), ale w roku 1926 nikt już, jak Brazylia długa i szeroka, widząc zwykłego dorosłego psa, nie nazywał go cão, a właśnie cachorro.
Niemiecki wkład
Skąd nagle pojawił się tutaj akurat rok 1926? Aby to wyjaśnić wrócimy się na chwilę przez ocean do Frankfurtu. 30 listopada 1562 odbyła się tam koronacja Maksymiliana II Habsburskiego na Świętego Cesarza Rzymskiego. Właśnie z tego wydarzenia pochodzi jedna z najstarszych wzmianek dotyczących… podłużnych kiełbasek, którymi od tego dnia częstowano gości podczas wszystkich cesarskich ceremonii. Kiełbaski te, od nazwy miasta swojego pochodzenia, nazwano „frankfurterkami”.
Nieco ponad trzy wieki później frankfurterki, podobnie jak tytułowy pies, powędrowały za ocean. Jedna z hipotez głosi, że stało się to za sprawą niemieckiego uchodźcy z kraju związkowego Hesji. Pan Feuchtwanger postanowił sprzedawać gorące parówki na ulicach St. Louis w Missouri. Aby uniknąć poparzenia klientów wypożyczał im ochronne rękawice. Szybko okazało się, że biznes nie przynosił zysków, ponieważ przechodnie nie zwracali rękawic. Tu z odsieczą przyszła Pani Feuchtwanger, która zaproponowała, aby mąż sprzedawał parówki w podłużnej bułce. Tak właśnie w okolicach roku 1880 powstał pierwszy… no właśnie, skąd nazwa hot dog?
Amerykańska cegiełka
I tutaj znów trzeba podkreślić, że teorii jest kilka, skupimy się natomiast na najbardziej, według mnie, prawdopodobnych oraz najciekawszych. Okazuje się, że jeszcze na początku XX wieku w Niemczech powszechne było spożywanie… psiny. Amerykanie pogardliwie nazywali niemieckie kiełbaski dog – ‘pies’, sugerując (podobno nie zawsze bezpodstawnie) ich zawartość. Zaskakujące, prawda? A co jeśli dodam, że to wcale nie ten fakt był główną przyczyną nadania nazwy nowo powstałej potrawie? Główną przyczyną był… Adolf Hitler!
Mimo, że bułki z parówką pojawiły się w USA w roku 1880, to największy rozkwit popularności zyskały 60 lat później. Ich boom zbiegł się w czasie z II Wojną Światową, kiedy to nazwa frankfurter zdecydowanie źle się kojarzyła. Właśnie ten fakt sprawił, że tak mocno ugruntowała się angielska nazwa hot dog. Co ciekawe nic podobnego nie zaszło w przypadku hamburgera, który upowszechnił się dużo później, w lepszych dla Niemiec czasach i do dziś hamburgerem na całym świecie pozostał.
Brazylia w odsieczy
Wracamy do „gorącego psa” i łączymy wątki naszej dzisiejszej historii – zawędrował on do Brazylii w roku 1926. Przywiózł go tam hiszpański przedsiębiorca Francisco Serrador, a następnie zaczął sprzedawać w swoich słynnych kinach, od których nazwę wziął najpopularniejszy plac Rio de Janeiro – Cinelândia. Znów pojawił się tajemniczy rok 1926, a to za sprawą tego, że amerykański hot dog przetłumaczony został dosłownie – na cachorro quente.
Już pod koniec pierwszej połowy XX wieku rozpoczęła się kulturalna ekspansja Brazylii na cały portugalskojęzyczny świat. Zapoczątkowały ją brazylijskie telenowele, a „dzieła zniszczenia” dopełnił wiele lat później Internet. Czynnikiem ułatwiającym hegemonię w tej materii był fakt, że Brazylia ma zdecydowaną przewagę pod względem populacji. Na świecie żyje 210 milionów Brazylijczyków i tylko 11 milionów Portugalczyków. Ma to oczywiście przełożenie na liczbę użytkowników globalnej sieci. Co ciekawe ma to skutki do dziś, na przykład popularna platforma Netflix dostępna jest tylko w brazylijskiej odmianie języka portugalskiego. Efekty brazylijskiej dominacji wyszły jednak daleko poza Internet.
Portugalczycy zapożyczyli sobie między innymi nazwę zyskującej pod koniec pierwszej połowy XX wieku na popularności kanapki – cachorro quente. Z czasem (być może przez narodową cechę, jaką jest u Portugalczyków lenistwo) nazwa została skrócona do funkcjonującego do dziś cachorro.
Tym oto sposobem potrzeba było zaangażowania mnóstwa osób, niemal okrążenia globu oraz około 450 lat, aby słowo cachorro, które dumnie wypłynęło z Portugalii w okresie Wielkich Odkryć Geograficznych jako ‘szczenię’, wróciło do niej z zupełnie nowym znaczeniem – jako parówka z sosem serwowana w bułce. Czyż to nie jest niesamowite?
Zaciekawił Was ten artykuł i chcecie poznać więcej różnic między europejską i brazylijską odmianą języka portugalskiego? Śledźcie koniecznie ten portal oraz dołączcie do grupy Językowych Siłaczy na Facebooku, bo taki właśnie będzie temat mojego kolejnego artykułu. Pozdrawiam!
Michał