“Takie samo, ale inne” – oksymoron? Nie w Tajlandii.
Kiedy w Tajlandii wybierzesz się na targ albo poprosisz kogoś o wskazówki, prędzej czy później usłyszysz legendarny zwrot: Same same!
- Czy to prawdziwy jedwab? – Same same!
- Czy tam jest ta słynna świątynia? – Same same!
I kiedy “jedwab” okazuje się wiskozą, a zamiast do świątyni z przewodnika trafiasz do takiej, o której wszyscy zapomnieli, możesz zadać sobie pytanie: czemu mnie oszukali? Jeśli to pytanie zadasz nie sobie, ale Tajce lub Tajowi, popełnisz dwa błędy:
- Okazując gniew, okażesz słabość – stracisz twarz i szacunek rozmówcy;
- Zakładając oszustwo, możesz wcale nie mieć racji!
Same same to ‘takie samo’ tylko po angielsku. Tajowie tłumaczą sobie ten zwrot trochę inaczej i kiedy ich o to dopytasz, z rozbrajającym uśmiechem oświadczą: Same same, but different! Takie samo, ale inne. Sęk w tym, że dokładnie to mieli na myśli.
Same same = Tak samo?
Jak powiedzieć po tajsku, że coś jest takie samo? Najprościej tak:
- เหมือน [muyan] – np. ดูเหมือนกัน [duu muyan gan] – ‘wyglądać tak samo’;
- เช่น [czen] – np. เช่นเดิม [czen dym] – ‘(tak) jak dawniej’.
Problem w tym, że oba te słowa oprócz ‘takie samo’ mogą również oznaczać… ‘podobne’. Co więcej, słowo เช่น to też ‘przykład’. Dlaczego? Tajowie rzadko wydają kategoryczne osądy. Co, jeśli się pomylą? Stracą twarz! Najbezpieczniej byłoby uniknąć odpowiedzi, ale wtedy… tak, wtedy też straciliby twarz, a w Tajlandii nie ma większej towarzyskiej katastrofy, niż utrata twarzy. Eleganckim wyjściem z tej sytuacji jest odpowiedź, która pozostawi “trochę” miejsca na interpretację.
Niuanse tajskiej kultury i ich odbicie w języku tajskim są jednak tylko powierzchownym wyjaśnieniem, dlaczego same same często znaczy też different. Druga przyczyna leży głębiej: w zjawisku reduplikacji.
Same same = Inaczej!
Reduplikacja to powtórzenie całości lub części wyrazu, zmieniające sens wypowiedzi. W języku tajskim właśnie tak się dzieje, ale zamiast dwa razy zapisywać ten sam wyraz, wystarczy postawić jeden znak: ๆ Konsekwencje są jednak mało przewidywalne, bo powtarzając wyraz możemy jego znaczenie zmienić na skrajnie odmienne sposoby:
- pomnożyć – เด็ก [dek] to ‘dziecko’, ale เด็ก ๆ [dek-dek] to ‘dzieci’;
- wzmocnić – มาก [maak] to ‘dużo’ lub ‘bardzo’, ale มาก ๆ [maak-maak] to już naprawdę bardzo dużo;
- osłabić – สีแดง [sii deeng] to ‘czerwony’, ale สีแดง ๆ [sii deeng-deeng] to ‘czerwonawy’… lub ‘bardzo czerwony’ – zależnie od kontekstu.
Co ciekawe, niemal identyczne zasady przyjęli ludzie w zupełnie innym, całkowicie odizolowanym zakątku świata: Maorysi w Nowej Zelandii.
Chcesz lepiej poznać Tajlandię oraz autora tego artykułu? Wysłuchaj naszej rozmowy z Dawidem Zastrożnym na temat języka tajskiego, Tajlandii oraz książki Tajlandia bez przewodnika!
Owijanie w bawełnę
Kiedy sprzedawca – który myśli po tajsku – zapewnia nas, że ten “jedwabny” szal jest same same, może chcieć nam przekazać kilka różnych rzeczy:
- to jest jedwabny szal,
- to nie jest jedwabny szal, ale przecież tak wygląda,
- nie wiem, czy to na pewno jest jedwabny szal, ale mówię tak żeby nie stracić twarzy.
Ostatecznie, jeśli ten szal jest ładny, to co za różnica? 🙂
Jeśli różnica jest dla Ciebie ważna, Tajowie znają pewną metodę: ไหมใหม่ไม่ไหม้ไหม [maj maj maj maj maj] – “Surowy jedwab nie płonie, prawda?”
Prawda, ale nie próbuj tego w domu. Szkoda ładnego szala.
Wymowa tajskich słów, którą przedstawiam w moich tekstach, jest celowo uproszczona i zapisana tak, żeby polskojęzyczny czytelnik bez specjalistycznej wiedzy językowej mógł ją naśladować. Świadomie pomijam tony oraz niuanse tajskich samogłosek, które nie mają odpowiedników w języku polskim, ponieważ ich poprawne rozróżnianie wymaga zaawansowanej nauki.
Poznaj i zrozum prawdziwą Tajlandię z tą niezwykłą publikacją Wydawnictwa Językowa Siłka. Jeśli masz ochotę, możesz też pobrać darmowy fragment eBooka.
Autor, Dawid Zastrożny, ma ponad 16 lat doświadczenia z Tajlandią i językiem tajskim. To jeden z pierwszych tłumaczy języka tajskiego w Polsce. Przejechał Tajlandię wzdłuż i wszerz, Tajlandia to ojczyzna jego przyjaciół i kraj szczególnie bliski jego sercu. W tym czasie zdążył już sprzedawać lampy na tajskim targu i tłumaczyć tajskiego ambasadora.
Teraz z jego wiedzy i doświadczenia możesz skorzystać Ty, w ramach jedynej w swoim rodzaju publikacji Tajlandia bez przewodnika! Książka jest zwięzła i bogato ilustrowana. W sam raz do przeczytania w samolocie lub pod kocem z herbatą w dłoniach w spokojny wieczór. Możesz zapoznać się z treścią przed podróżą, ale z tą książką nie musisz „fizycznie” przenosić się do Tajlandii, aby móc doświadczyć jej piękna i niezwykłości.
Wejdź na stronę tajlandiabezprzewodnika.pl i poznaj misję tej książki, zajrzyj do środka i przeczytaj ciekawostki z każdego z rozdziałów! Miłego dnia! 🙂