Czy język norweski jest trudny? Często słyszę to pytanie. Pomimo kilku lat ciągłej nauki i obcowania z Norwegami wciąż nie potrafię na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Niektórzy mówią nawet, że jest on jednym z najłatwiejszych języków na świecie. I pewnie można byłoby im przyznać rację, o ile bralibyśmy pod uwagę tylko gramatykę i słownictwo. Istnieje jednak coś, co sprawia, że norweski to wcale nie taka kaszka z mleczkiem.
Mówta jak chceta, czyli różne oblicza języka norweskiego
Język norweski czy języki norweskie?
W języku polskim, a prawdopodobnie i w większości innych języków mamy jasne reguły dotyczące norm językowych. Wiemy, że w sytuacjach oficjalnych powinniśmy mówić wyraźnie i poprawnie. Oprócz tego nie powinniśmy używać regionalizmów. W przeciwnym razie możemy zostać potraktowani niepoważnie, a nawet narazić się na śmieszność. Wiem to z własnego doświadczenia. Jako osoba pochodząca ze wschodniej Polski włożyłam sporo wysiłku w próby oduczenia się charakterystycznego „zaciągania” tylko dlatego, że akcent przypominający rosyjski uchodził za zabawny i mało elegancki. W Norwegii jest zaś odwrotnie. Taka swoista mowa jest wręcz zjawiskiem pożądanym. Nie wypada nawet próbować mówić ładniej, niż nas tego nauczono, a sztywne zasady po prostu nie istnieją.
Zanim poznamy odpowiedź na pytanie, czy język norweski jest trudny, wyjaśnijmy sobie kilka podstawowych pojęć oraz sposób, w jaki odnoszą się one do poszczególnych zjawisk. Bokmål i nynorsk to dwa warianty języka pisanego. W norweskiej rzeczywistości funkcjonują też dialekty, czyli formy mówione. Jak wiele ich jest? Bóg jeden wie… W myśl zasady egalitaryzmu (każdy mieszkaniec kraju jest jednakowo ważny z całym swoim kulturowym ładunkiem) bokmål i nynorsk traktowane są jako równoważne. Tak jest w teorii. W praktyce to bokmål wiedzie prym we wszelkich środkach przekazu, pozostawiając odmianie nynorsk odrobinę przestrzeni medialnej (w wypadku publicznej stacji NRK jest to statutowo przydzielone 25%). Dzięki temu posługująca się nim na co dzień mniejszość może otrzymać satysfakcjonującą dawkę rozrywki i informacji w swoim pierwszym języku.
A może chcesz się też dowiedzieć, jakie są norwesko-szwedzkie nieporozumienia językowe? Zapraszamy również do grupy Językowa Siłka na FB!
Bokmål
Bokmål jest wariantem, którego najczęściej uczymy się my – obcokrajowcy. Niemniej w szkołach państwowych uczy się zarówno odmiany bokmål, jak i nynorsk. Osoba wychowana w kraju fiordów powinna więc bezbłędnie rozumieć obie obowiązujące wersje, nie aż tak bardzo różniące się od siebie. Na początku może nam się jednak wydawać, że mamy do czynienia z zupełnie innym językiem, jednak w miarę nauki i poznawania kolejnych dialektów zaczynamy rozpoznawać słowa brzmiące podobnie oraz tożsame w znaczeniu.
W związku z geograficzną i ilościową dominacją odmiany bokmål prawie wszystkie podręczniki do nauki norweskiego napisane są w tym wariancie. Co za tym idzie, obcokrajowcy deklarują często umiejętność mówienia w języku lub dialekcie bokmål. O ile to pierwsze teoretycznie mogłoby być prawdziwe, to drugie już nie, gdyż bokmål nie jest dialektem. Dialekty, to jak już wspomniałam, liczne wersje mówione języka norweskiego. Według Språkrådet, czyli Norweskiej Rady Języka, jest ich tyle, ile miejsc w Norwegii. Miejsce w tym znaczeniu może oznaczać cały region, miasto, dzielnicę, wioskę, a nawet małą wysepkę – wielkość jednostki nie ma znaczenia. Stąd też dokładnej liczby dialektów występujących w Norwegii nie da się określić. Ich wspólnym mianownikiem są właśnie języki pisane. Jak wyjaśnia Språkrådet: „Nynorsk jest wspólnym językiem pisanym dla osób mówiących w wielu regionalnych dialektach”. To samo dotyczy bokmål.
A po co to wszystko?
Po co Norwegom dwa języki pisane? Na pewno byłoby prościej, gdyby zdecydowano sie na jedna odmianę. Jednak z tradycją się nie dyskutuje. Bokmål to swego rodzaju hybryda powstała w drodze adaptacji pisanego języka duńskiego do norweskiej wymowy. Można powiedzieć, że jest to dziedzictwo pozostawione przez Duńczyków władających Norwegią w latach 1523-1814. Warto wspomnieć, że duński był wtedy jedynym używanym w kraju językiem pisanym. Niemal każdy, kto chciał otrzymać posadę w administracji lub być częścią innych wyższych sfer społecznych, musiał wykazać się jego znajomością.
Nynorsk powstał nieco później. Co może wydać się zaskakujące, jest on językiem sztucznym. Przez lata konstruował go Ivar Aasen (1813–1896), zestawiając słowa najczęściej występujące w różnych norweskich dialektach. Trzeba przyznać, że jego praca osiągnęła całkiem zadowalający rezultat, zważywszy na to, że nynorsk rozwinął się i jest używany do dziś.
Ale to jeszcze nie wszystko…
Język norweski nieustannie ewoluuje, jak zresztą wszystkie żywe języki. Norweska młodzież mówi zupełnie inaczej niż starsze pokolenia. Kopalnią wiedzy i przykładów na ten temat jest telewizja. Głośny i znany na całym świecie serial dla młodzieży Skam (Wstyd) sprowokował wiele dyskusji na temat języka współczesnej młodzieży.
Ostatnio też dużo mówi się też o etnolekcie kebabnorsk, czyli „kebabowym norweskim” – języku młodzieży wychowanej w rodzinach imigranckich przybyłych z krajów niezachodnich (głównie południowoazjatyckich). Język ten w szczególności kwitnie we wschodnich rejonach Oslo. Kalki, neologizmy oraz błędy językowe szerokimi strumieniami wylewają się z ekranów telewizyjnych i z Internetu. Co prawda są one traktowane jako odstępstwo, ale w żadnym razie nie zwalczane. Przeciwnie, Det Norske Akademis Ordbok (Słownik Akademii Norweskiej) – obecnie największy słownik języka norweskiego – został zaktualizowany i poszerzony o wybrane wyrażenia pochodzące międy innymi z serialu Skam oraz niektóre wywodzące się z kebabnorsk. Te same wyrażenia, które jeszcze jakiś czas temu uznawane były za błędne, dzisiaj uznaje się za oficjalnie funkcjonujące w języku.
A zatem. Czy język norweski jest trudny?
Istnienie różnych obliczy języka norweskiego utrudnia niestety proces jego opanowywania. Z drugiej strony daje nam jednak swoistą taryfę ulgową, czyli dużą tolerancję błędów i odmienności. Mimo dobrej znajomości języka częściej mamy prawo nie rozumieć, co mówi nasz rozmówca, oraz poprosić o powtórzenie. Nierzadko musimy posiłkować się też angielskim. Zaletą jest to, że kontakt z wieloma różnymi dialektami pozwala nam ćwiczyć mózg. Pytanie o dialekt i region pochodzenia może również stać się przyczynkiem do nawiązana rozmowy lub uatrakcyjnienia chociażby small talku o pogodzie.
Czy tego chcemy czy nie, dialekty języka norweskiego będą nas „prześladować” na pewno jeszcze przez długi czas, pomimo że nieuniknione jest ich powolne ujednolicanie. O ile nie ma potrzeby nauki czynnego posługiwania się nimi wszystkimi (spokojnie wystarczy solidne opanowanie jednego sposobu wymowy), to bardzo przydaje się umiejętność ich rozumienia. Mieszkańcy Norwegii są bowiem o wiele bardziej mobilni niż kiedyś, różne dialekty zderzają się więc ze sobą nieustannie.
O autorce artykułu Czy język norweski jest trudny? Mówta jak chceta, czyli różne oblicza języka norweskiego:
Anna Paszko
Na co dzień siłuje się z norweskim i angielskim, chociaż czasem rykoszetem obrywa też szwedzkim i duńskim, do których po woli zaczyna sie przekonywać. Prywatnie i zawodowo związana z Norwegią. Studiowała zarządzanie, politologię oraz bibliotekoznawstwo. Języki obce to jej największa pasja zaraz po gotowaniu.
Artykuł bardzo interesujący. Niemniej nie odpowiada na pytanie, czy język norweski jest trudny? Liczyłem na porównanie gramatyki do innych języków skandynawskich i/lub angielskiego czy niemieckiego oraz określenie poziomu trudności i progu wejścia z pozycji znajomości tychże.