Nie będę się po raz kolejny tłumaczył z tezy zawartej w tytule, szczególnie że czeka nas dziś spory temat. Jeśli chcecie poczytać o motywie vanitas (i przy okazji o biernej znajomości języka!), to odsyłam Was do części pierwszej mojej tyrady. A w drugiej – czynna znajomość języka i jak w nią przekuć naszą nieco mniej atrakcyjną, bierną odpowiedniczkę.
Czynna znajomość języka to taka, która wymaga od nas pewnych akcji, można by się nawet pokusić o stwierdzenie: czynności! W ujęciu podstawowych kompetencji językowych będzie to pisanie i mówienie, czyli tworzenie komunikatów – w opozycji do ich odbierania, czyli czytania i słuchania.
Co ciekawe, wiele osób uczących się języków obcych skupia się właśnie na podkręcaniu mówienia. „Czytam i rozumiem ze słuchu, ale paraliżuje mnie, gdy mam coś powiedzieć” – brzmi znajomo? Nie zapominajmy jednak o pisaniu, bo prawda jest taka, że wszystkie cztery kompetencje językowe są równie ważne, bo wzajemnie się uzupełniają! Poza tym – bez kompetencji pisania nie powstałby ten artykuł, co stanowi wystarczający argument do potwierdzenia tezy, że „pisanie jest cool”.
Nauka z klasą… ale nie w klasie
Zastanawialiście się, dlaczego czytanie i słuchanie przychodzi nam tak łatwo, a z pisaniem i mówieniem jest gorzej? Bo chyba nie chodzicie na superintensywny kurs rozumienia ze słuchu… tyle że właśnie chodzicie! Oglądając filmy, słuchając piosenek i podcastów, czytając książki, fora internetowe i reklamy, otaczacie się językiem obcym i przyswajacie go – nawet w jeszcze lepszej, naturalniejszej formie – bo w „rzeczywistej rzeczywistości”, a nie w jakimś tam sztucznym środowisku w klasie (gdzie i tak macie milion innych, ciekawszych rzeczy do roboty).
Cały wic polega na tym, żeby tak samo otoczyć się właśnie tworzeniem komunikatów. Piszcie komentarze na forach (albo pod tym artykułem!), zakładajcie blogi (o czymkolwiek! Na przykład ja mam jeden, gdzie piszę tylko o tym, co mnie wkurza), piszcie maile, listy (w sensie korespondencję, a nie takie listy wypunktowane… albo je też piszcie, a co!). Możecie też umówić się z częścią znajomych, że będziecie pisać ze sobą tylko w jakimś języku obcym – w ćwiczeniu tej kompetencji nie zawsze chodzi o zachowanie poprawności językowej, a o sam flow. Tekst ma płynąć; chodzi o to, żeby udało Wam się napisać zdanie do kropki – bez zaglądania w słownik.
A mówienie? Podobnie: mamy mnóstwo czatów z funkcją wideo (i to wcale nie tylko 18+!), możemy czytać na głos, co wbrew pozorom jest BARDZO zaawansowaną kompetencją, opowiadajmy komuś (…albo sobie, bo #introwertyzm) o naszym dniu, planach. Możecie nawet nagrywać krótkie vlogi i relacjonować w obcym języku to, co zrobiliście w danym tygodniu. Tematykę dostosujcie do swojego poziomu, ale i do swoich zainteresowań! Najważniejsze, żeby produkować dźwięki, a nie tylko układać sobie wypowiedzi w głowie, o!
Siłka dla Siłaczy
Razem z innymi redaktorami przygotowaliśmy dla Was zresztą całą serię, która pomoże Wam się zanurzyć po same uszy w języku, którego się uczycie. Bez żadnej chronologii czy faworytów (no może poza mną…) macie tu, np. angielski (amerykański), niemiecki, norweski, francuski, japoński, ale i takie egzotyki jak tajski! Się spisuje ta Siłka, nie ma co!
Nie bójcie się błędów (ani żab). Wszyscy je popełnialiśmy, popełniamy i popełniać będziemy, tak jak ja tó, na przykład. I nie zapominajcie najważniejszej racji płynącej z tego artykułu: Pisanie jest cool.
Z należytym,
Rafał Tondera