Talent, talent, talent… To słowo przewija się od wieków przy okazji wszystkich możliwych dziedzin życia. Odmieniane jest przez wszystkie przypadki niezależnie od tego, czy chodzi o jazdę figurową na łyżwach, kręcenie pizzą, kręcenie hula-hop, zarabianie pieniędzy, czy wreszcie – a może przede wszystkim – naukę języków obcych. W tym artykule chciałbym się zastanowić czym jest talent do nauki języków i… czy w ogóle istnieje.
Talent, czy ciężka praca?
Kiedy byłem uczniem pewnego niezłego warszawskiego liceum, języka rosyjskiego uczyła mnie fantastyczna Pani Bożenka (niech mnie piorun strzeli jeśli przekręciłem jej imię!). Za każdym razem, kiedy mieliśmy na zajęciach ćwiczenia z rozumienia ze słuchu – które ja zazwyczaj rozwiązywałem bezbłędnie – Pani rozpływała się nad moim niezwykłym talentem do języków. Rzeczywiście – rozumiałem stosunkowo więcej, niźli powinienem na poziomie, na którym ówcześnie byłem. Znaczenie słów, których nie znałem udawało mi się wywnioskować z kontekstu albo i tak brzmiały jakoś znajomo. No właśnie… znajomo. Bo może wcale nie chodziło o talent, a o fakt, że mówiłem już wtedy bardzo dobrze po angielsku, wcześniej w gimnazjum uczyłem się francuskiego, a równolegle z rosyjskim na pozaszkolne zajęcia uczęszczałem na włoski, w domu ucząc się samodzielnie hiszpańskiego?
Psst, polecam zasubskrybować mój kanał na YT. Tutaj opowiadam o talencie do nauki języków. 😉
Czy zatem naprawdę byłem licealnym geniuszem, czy może po prostu miałem wprawę, a wiele rosyjskich słów miało… łacińskie korzenie, stąd brzmiały znajomo? W psychologii powszechnie akceptuje się pewne mądre słowa Donalda Hebba. Ten Pan wypowiedział się kiedyś na temat odwiecznego problemu filozofów i psychologów, którzy zastanawiali się, czy zachowanie i właściwości człowieka zależą od genów, czy od środowiska. Stwierdzenie Hebba brzmiało:
“Proporcja obu czynników stanowi 100 procent środowiska i 100 procent dziedziczności. Nie dodają się one, ponieważ jakiekolwiek zachowanie zależy w pełni od obu czynników.”
Talent do nauki języków – to jak z nim naprawdę jest?
Faktem jest, że istnieje coś takiego jak inteligencja werbalna – temu nie zamierzam zaprzeczać. Mam jednak wrażenie, że wiele osób używa stwierdzenia – ja po prostu nie mam talentu do nauki języków jako… najzwyklejszej wymówki. Tak jak człowiek, który nigdy nie gotuje twierdzi, że po prostu nie ma do tego talentu. Opowieści o babciach, które nauczyły się dobrze gotować dopiero na emeryturze nie są wcale zmyślone.
Prawda jest taka, że każdy z nas ma – mniejszy czy większy – talent do nauki języków. Skoro czytasz ten tekst, to jak mniemam mówisz płynnie w co najmniej jednym języku. I pewnie przyznasz mi rację, że gdybyś urodził się w innym środowisku – miał dwujęzycznych rodziców (np. mówiących po polsku i hiszpańsku), nianię mówiącą do Ciebie tylko po chińsku, a mieszkałbyś w Australii… to z tym samym talentem mówiłbyś płynnie w aż czterech językach.
Zresztą, w wielu krajach ludzie mówią w co najmniej dwóch, czy trzech językach – choćby plemiennym i urzędowym. W tym momencie możesz powiedzieć, że dzieci uczą się łatwiej, co ja z kolei mogę zbić argumentem, że dzieci uczą się po prostu inaczej. Ty mając umysł dorosłego możesz wykorzystać swoje dziecięce (wrodzone umiejętności) i połączyć je kompetencjami dorosłego człowieka, których dzieci nie mają. Ale to już temat na oddzielny artykuł… a w zasadzie to kilka, bo kwestii wartych rozwinięcia pojawia się tu sporo.
Sprawdź też inne moje teksty: choćby o tym jak nauczyłem się estońskich dni tygodnia w 3 minuty oraz jak się uczyć słówek!
Talent do nauki języków – jak go rozwijać?
Jedno jest pewne – w odpowiednim środowisku talent do nauki języków jest w stanie rozkwitnąć w niespodziewany sposób. Aby się o tym przekonać należy włożyć mnóstwo godzin mądrej i skoncentrowanej pracy, ale uwierz mi… naprawdę warto. Żaden skrzypek nie został wybitnym muzykiem bez tysięcy godzin mądrej pracy, żaden piłkarz – jakiego by nie miał talentu – nie został gwiazdą jeśli nie miał w sobie samodyscypliny by krok po kroku wdrapać się na szczyt. Wreszcie żaden poliglota nie opanował kilku, czy kilkunastu języków bez tysięcy godzin wytężonej pracy nad książkami, rozmowami, uczeniem się jak skutecznie się uczyć i odkrywaniem swoich predyspozycji (lub ich braku) do konkretnych metod nauki.
Uwierz mi… jak ja w podstawówce i gimnazjum nie miałem talentu do angielskiego… Oj – jak ja nie miałem talentu! A może po prostu w podstawówce mój talent jeszcze nie miał odpowiednich warunków, żeby rozkwitnąć… Nie każdy ma talent Einsteina, Messiego, czy Simcotta. Ale czy Ty, Drogi Czytelniku stwarzasz sobie odpowiednie warunki, by sprawić, by Twój talent zaświecił pełnym blaskiem? I z tą myślą pozostawiam Cię tymczasem i do następnego razu! Powodzenia!
Dziękuję,
Patryk